Przepraszam, że nie byłem na Twoim
pogrzebie. Nie mogłem, nie byłem w stanie patrzeć jak zakopują Cię pięć metrów
pod ziemią. Nie winię ciebie o to
wszystko, a siebie. Wiedziałem, że chorujesz a pomimo to pojechaliśmy do
Hiszpanii. Nie wiedziałem, że twoje samopoczucie ulegnie diametralnej zmianie i
większość czasu spędzimy w szpitalu. Nie wiedziałem, z czym to się wszystko je.
Wybacz, że nie jestem w stanie ci tego powiedzieć, tylko piszę ten idiotyczny
list, którego nigdy już nie przeczytasz. Wybacz, że nie sprawdziłem się w roli
perfekcyjnego chłopaka, który o ciebie zadba w należny sposób. Wiedz, że na
zawsze pozostaniesz w moim sercu, a wiesz czemu? Jesteś miłością mego życia i
nikt cię nie zastąpi. Jak się znajdzie kiedyś jakaś dziewczyna, wiedz, że nie
pokocham jej tak jak ciebie.
Kocham cię i nigdy już nie przestanę.
Twój Lucas.
Tak brzmiała
treść listu, który Lucas pozostawił przy nagrobku swojej ukochanej Natalie. Był
tam po raz pierwszy, gdyż nie był w stanie poradzić sobie z tymi wszystkimi emocjami.
Nie chciał patrzeć, jak miłość jego życia zostaje przykryta ziemią.
Patrzał na
znajdującą się fotografię na nagrobku.
-
Uśmiechnięta i piękna jak zawsze – powiedział szeptem, kiedy do jego oczu
napłynęły łzy. Przymknął powieki i wciąż ma jeden obraz przed oczami.
- Lucas – powiedziała ochrypłym głosem i
dotknęła delikatnie jego dłoń. Obudził się i popatrzał na nią z wielką troską –
Obiecuję ci, że pojedziemy do Brazylii.
Chłopak uśmiechnął się blado, całując jej
dłoń. Przytaknął i ucałował jej policzek.
- Mógłbyś to dać moim rodzicom, jak tu
przyjadą? – spytała na Lucasa, przenosząc wzrok na białą kopertę.
- Oczywiście – odpowiedział i wziął do ręki
papier.
Dziewczyna przymknęła oczy. Nie miała już
sił na nic. Choroba ją wyniszczała od środka, a on patrzał na to z wielkim
bólem. Nie mógł jej pomóc choć tak bardzo chciał. Spędzał z nią całe dnie w
szpitalu. Nie miało znaczenia to czy ona śpi czy też nie. Chciał z nią być do
końca.
Kiedy
lekarze odłączyli wszelkie aparatury, podtrzymujące życie, Lucas się załamał.
Po raz kolejny płakał jak dziecko. David i Marina, którzy byli razem z nim,
również płakali. Kiedy przyszli rodzice dziewczyny, również byli wstrząśnięci,
ale wiedzieli że to kiedyś nastąpi.
Lucas podał
im kopertę, a ojciec dziewczyny przeczytał to pół szeptem, by brunet również
mógł to usłyszeć, gdyż to też było do niego zaadresowane.
Kochani,
Jak to czytacie, mnie już pewnie nie ma.
Może to i nawet dobrze. Nie musicie już się mną martwić. Wiem, że byłam dla was
ciężarem i nie zaprzeczajcie. Chciałam Wam powiedzieć, że was kocham. Byliście
dla mnie wszystkim, a przede wszystkim podporą. Lucas, wiesz, że tobie
zawdzięczam najpiękniejszy okres w moim
życiu. Dzięki tobie nauczyłam się na nowo żyć. Dzięki tobie zapomniałam o
chorobie i jestem ci za to wdzięczna.
Rodzice. Chciałam wam powiedzieć, byście
mnie pochowali tu w Hiszpanii. Wiecie, że to dla mnie kraj, w którym byłam
całym swoim sercem nawet jeśli naprawdę mieszkałam w Ameryce.
Muszę kończyć, pielęgniarka która pomaga
pisać mi list, jest wzywana do innego pacjenta.
Wiedzcie, że was kocham.
Wasza Nat.
_______
i tak oto tymi słowami skoczyłam historię Lucasa i Natalie. Taki pomysł był od samego początku.
Jestem Wam wdzięczna za wszelkie słowa, za obecność. To dużo dla mnie znaczy!
Aktualnie będę na VIDA-CONTIGO, gdzie prowadzę bloga z Coppernicaną oraz lada chwila ruszę z dwoma opowiadaniami. Mow--szeptem musiałam usunąć. Fabuła była ponoć podobna do historii innej autorki. Nie potrafiłabym normalnie publikować, wiedząc że pewna osoba, porównuje moje i Jej opowiadanie. Pewnie zacznę publikować od Lewandowskiego i tejże jednej niespodzianki. Tylko jedna osoba wie, ALE MA SIEDZIEĆ CICHO, bo uduszę przez komputer :* <tak, Coppernicana, to do Ciebie>
To chyba na tyle. Dziękuję i zapraszam do śledzenia nowych blogów:
To tyle z mojej strony.
Do napisania na tamtych blogach! :*