środa, 12 grudnia 2012

Czwarty



Piłkarze siedzieli punkt dziewiąta w restauracji i czekali na swoje śniadania.
Lucas siedział przy stoliku z Davidem, Lukaką, Cechem, Hazardem i Lampardem, kiedy przyszła pora, żeby to oni dostali swoje talerze. Piazon z niecierpliwością wyczekiwał Natalie i patrzał się w jej stronę, a kiedy ją ujrzał i popatrzył w jej oczy, od razu się rozpromienił.
-Przestań się cieszyć jak głupi do sera – kopnął go pod stołem David. Lucas spiorunował go wzrokiem, a reszta wybuchła śmiechem.
Dziewczyna  usiadła przy stoliku znajdującym się tuż obok jego.
Spojrzał na nią wymownie, po czym przypomniał sobie wczorajszą rozmowę, że Natalie ma dzisiaj dzień wolny.
- Chłopcy – przemówił trener – Macie półgodziny na zjedzenia śniadania. Punkt dziewiąta czterdzieści chcę was widzieć przed hotelem przygotowanych! Za jakiekolwiek spóźnienia będą dodatkowe pompki na treningu.
Wszyscy przytaknęli a Lucas znów spojrzał na dziewczynę, która była roześmiana.
Mimowolnie sam się uśmiechnął, lecz jego chwila zapomnienia została brutalnie przerwana przez przyjaciela, który znów kopnął go pod stołem lekko w nogę i dodał:
- Co się cieszysz jak głupi do sera?
Osiemnastolatek tylko spiorunował wzrokiem Davida. Wszyscy wybuchli śmiechem. Lucas kiwnął głową „mówiąc”  żeby spojrzał za siebie.
Ten się odwrócił i ponownie wrócił do jedzenia.
- Rozumiem – powiedział i zaśmiał się.
Kiedy skończyli, wszyscy wstali od stołu kierując się jeszcze do pokoi po najpotrzebniejsze rzeczy na trening.  Lucas zamienił słowo z Davidem, po czym ten kiwnął głową i poszedł do windy.
Młodszy brunet został i podszedł do Natalie oraz  Mariny.
- Cześć – powiedział do obu, lecz do Nat schylił się i lekko musnął jej wargi. Dziewczyna nie kryła lekkiego zaskoczenia.
- Kończę trening o piętnastej… Spotkamy się? – spytał uśmiechnięty.
Brunetka przytaknęła.
- Nie powinieneś iść na trening? Spóźnisz się – zaśmiała się Nat  z Mariną.
- Powinienem i zaraz pójdę. David mi zaraz przyniesie torbę  - puścił brunetce oczko i poczuła jak jej policzki się rumienią.
- Lucas! – usłyszeli głos za sobą. Sam zainteresowany  się odwrócił i zobaczył zdyszanego kolegę, który nawołuje go nawet ręką.
-Dobra, idę. Do zobaczenia później – wstał szybko i podszedł do przyjaciela. Pomachali im jeszcze i zniknęli im z oczu.
- Powinnaś z nim porozmawiać – powiedziała Marina, popijając herbatę.
- Wiem, zrobię to jak się spotkamy – odpowiedziała brunetka. – Tylko nie wiem co mam mu powiedzieć – dopowiedziała smutnym głosem i spuściła wzrok na swoje kolana.
- Powiedz mu prawdę! Że masz białaczkę i nie wiesz co będzie dalej. – blondynka złapała dłoń przyjaciółki by dodać otuchy- Będzie dobrze.
- Mogłam się na nic nie zgadzać… Teraz nie musiałabym mu mówić i się tym wszystkim tak przejmować – głośno westchnęła i mieszała cukier w herbacie, który się już dawno rozpuścił.

~*~
- Ty weź tak o niej dużo nie myśl! – krzyknął David z drugiego końca boiska
- Cicho siedź – odpowiedział mu Lucas  i dalej się rozciągał – Coś czuję, że coś się dzisiaj wydarzy – powiedział wstając z murawy i podchodząc do przyjaciela.
-Niby co?
- A skąd mam to wiedzieć?
- Nie obijać się! – krzyknął trener – Dobierać się w drużyny i gramy!
Zawodnicy wykonali posłusznie  polecenie  Roberto Di Matteo i zaczęli grać.
Oczywiście Lucas nie wybrał drużyny w której znajdował się David, bo by się od razu pozabijali przez wykręcanie sobie żartów pod nosem.


~*~
- Przepraszam za spóźnienie, ale David zajął łazienkę na ponad godzinę … myślałem, że rzucę się na niego z siekierą – zaczął osiemnastolatek, lekko zdyszany.- Tutaj proszę, bilet na dzisiejszy mecz – dopowiedział i dał dziewczynie wejściówkę. Zobaczył, że dziewczyna nie jest taka radosna jak niecałe dwa dni temu. – Coś się stało? – spytał i założył kosmyk włosów za jej ucho.
- Musimy porozmawiać i to dość poważnie.
- No to może wyjdziemy na dwór? Tam się przejdziemy
Dziewczyna przytaknęła i udała się w stronę wyjścia z hotelu z lekko spuszczoną głową.
Usiedli na odmalowanej niedawno ławce. Brunet usadowił się tuż obok niej i objął ją ramieniem.
- Więc co się stało? – spytał i delikatnie swoją dłonią i podniósł jej głowę, by spojrzała w jego oczy.
- Lucas, nie chcę cię oszukiwać. Pewnie to wszystko skończy się wraz  z twoim wyjazdem na inne mecze... Ty będziesz grał w innych miastach, ja tu wciąż będę i skończę szkołę przez Internet, a potem… nie będzie żadnego potem – prychnęła ironicznie.
- Nie skończy się to wszystko wraz z moim wyjazdem, obiecuję ci to. Chciałem z Tobą właśnie o tym porozmawiać… Chcę wciąż mieć z Tobą kontakt… Chciałbym do ciebie przyjeżdżać, albo chciałbym byś  ty do mnie przyjeżdżała. Niby to były dwa dni, ale ja coś zacząłem czuć…- popatrzał w jej zaszklone oczy – To były póki co najlepsze dni w moim życiu. – musnął delikatnie jej wargi.
- Lucas, ty nic nie rozumiesz. Ja umieram … - powiedziała i pozwoliła sobie na łzy. – Jestem chora… nieuleczalnie. Wiedz, że dla mnie to były również najlepsze dni w moim życiu.
Chłopak nie mógł uwierzyć w to co właśnie usłyszał. Ona umierała? Jak to możliwe? Dlaczego? Nie pytał jej o nic. Chciał wiedzieć, ale czuł, że jej sprawiłoby to ogromny smutek i ból
- To pozwól mi zadowolić cię póki na to wszystko jest czas. Pozwól mi na spełnienie twoich marzeń!
Dziewczyna przytaknęła delikatnie głową. Wtuliła się w jego bluzę, a on mocno ją objął.
- Jedź ze mną w dalszą trasę. Wykorzystajmy najpełniej ten czas – znów popatrzał na nią i pocałował jej zgrabny nos.
 _______
Ten odcinek zaliczę do tych chyba mniej udanych prawda?

8 komentarzy:

  1. Ona nie może umrzeć! Ale z drugiej strony jeżeli już nic nie da się zrobić to niech jedzie z nim i niech przeżyje te ostatnie chwile swojego życia najpiękniej jak się da. Tyle jej w sumie pozostało. Ten odcinek wcale zły nie jest :) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to chora? : ( Oni zaczynają coś do siebie czuć, więc to być nie może!
    Niech spędzą ten czas razem, we dwójkę : )
    Czekam na więcej !

    OdpowiedzUsuń
  3. nie wiem czemu ale moja uwage przykuł zgrabny nos :P Może się czepiam, bo ostatnio w sumie prawie wszedzie sie czehgos czepiam :P

    Dobra co do tresci: dobrze ze mu powiedziała. I mam nadzieje, że zgodzi się teraz na wyjazd z nim i przeżyją swoje najwspanialsze chwile, a potem .... no mam nadzieje ze jakims cudem wyzdrowieje

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja bym go zaliczyła do najsmutniejszych.. Ale dlaczego? :<

    Nowość u mnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. przesadzasz! moim zdaniem rozdział jest bardzo ciekawy. Natalie dobrze zrobiła, że powiedziała prawdę Lucasowi. przynajmniej teraz wiedzą, co ich czeka w przyszłości. muszą spędzić ze sobą jak najwięcej czasu. tylko wtedy Lucasowi będzie trudniej pożegnać na zawsze swoją ukochaną. czekam z niecierpliwością na kolejny!
    pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Białaczka?
    Tego się nie spodziewałam.
    Ale białaczkę da się uleczyć, noo ; <
    Mam nadzieje, że obydwoje będą szczęśliwi.
    Zapraszam na dwudziestkę do mnie + nominowałam cię do Liebster Awards.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ryczę ;_;
    Szkoda, że tak się stało. Nieuleczalnie chora? Ale cieszy mnie postawa Lucasa. Walczy o nią, do końca jej dni i chce spędzić z nią resztę życia, co będzie chyba krótkie, bo w końcu ona umiera. Ale ja chamska :D
    Nie wiem czemu ten rozdział Ci się nie podoba. Jak dla mnie najlepszy, z wszystkich na tym blogu. Pozostałe też były świetne, ale ten... Jakoś najbardziej go lubię. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem, dlaczego uważasz, że to słaby rozdział. Raczej smutny :c
    Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń