Piłkarze
siedzieli punkt dziewiąta w restauracji i czekali na swoje śniadania.
Lucas
siedział przy stoliku z Davidem, Lukaką, Cechem, Hazardem i Lampardem, kiedy
przyszła pora, żeby to oni dostali swoje talerze. Piazon z niecierpliwością
wyczekiwał Natalie i patrzał się w jej stronę, a kiedy ją ujrzał i popatrzył w
jej oczy, od razu się rozpromienił.
-Przestań
się cieszyć jak głupi do sera – kopnął go pod stołem David. Lucas spiorunował
go wzrokiem, a reszta wybuchła śmiechem.
Dziewczyna usiadła przy stoliku znajdującym się tuż obok
jego.
Spojrzał na
nią wymownie, po czym przypomniał sobie wczorajszą rozmowę, że Natalie ma
dzisiaj dzień wolny.
- Chłopcy –
przemówił trener – Macie półgodziny na zjedzenia śniadania. Punkt dziewiąta
czterdzieści chcę was widzieć przed hotelem przygotowanych! Za jakiekolwiek
spóźnienia będą dodatkowe pompki na treningu.
Wszyscy
przytaknęli a Lucas znów spojrzał na dziewczynę, która była roześmiana.
Mimowolnie
sam się uśmiechnął, lecz jego chwila zapomnienia została brutalnie przerwana
przez przyjaciela, który znów kopnął go pod stołem lekko w nogę i dodał:
- Co się
cieszysz jak głupi do sera?
Osiemnastolatek
tylko spiorunował wzrokiem Davida. Wszyscy wybuchli śmiechem. Lucas kiwnął
głową „mówiąc” żeby spojrzał za siebie.
Ten się
odwrócił i ponownie wrócił do jedzenia.
- Rozumiem –
powiedział i zaśmiał się.
Kiedy
skończyli, wszyscy wstali od stołu kierując się jeszcze do pokoi po
najpotrzebniejsze rzeczy na trening.
Lucas zamienił słowo z Davidem, po czym ten kiwnął głową i poszedł do
windy.
Młodszy
brunet został i podszedł do Natalie oraz Mariny.
- Cześć –
powiedział do obu, lecz do Nat schylił się i lekko musnął jej wargi. Dziewczyna
nie kryła lekkiego zaskoczenia.
- Kończę
trening o piętnastej… Spotkamy się? – spytał uśmiechnięty.
Brunetka
przytaknęła.
- Nie
powinieneś iść na trening? Spóźnisz się – zaśmiała się Nat z Mariną.
- Powinienem
i zaraz pójdę. David mi zaraz przyniesie torbę
- puścił brunetce oczko i poczuła jak jej policzki się rumienią.
- Lucas! – usłyszeli
głos za sobą. Sam zainteresowany się
odwrócił i zobaczył zdyszanego kolegę, który nawołuje go nawet ręką.
-Dobra, idę.
Do zobaczenia później – wstał szybko i podszedł do przyjaciela. Pomachali im
jeszcze i zniknęli im z oczu.
- Powinnaś z
nim porozmawiać – powiedziała Marina, popijając herbatę.
- Wiem,
zrobię to jak się spotkamy – odpowiedziała brunetka. – Tylko nie wiem co mam mu
powiedzieć – dopowiedziała smutnym głosem i spuściła wzrok na swoje kolana.
- Powiedz mu
prawdę! Że masz białaczkę i nie wiesz co będzie dalej. – blondynka złapała dłoń
przyjaciółki by dodać otuchy- Będzie dobrze.
- Mogłam się
na nic nie zgadzać… Teraz nie musiałabym mu mówić i się tym wszystkim tak
przejmować – głośno westchnęła i mieszała cukier w herbacie, który się już
dawno rozpuścił.
~*~
- Ty weź tak
o niej dużo nie myśl! – krzyknął David z drugiego końca boiska
- Cicho
siedź – odpowiedział mu Lucas i dalej
się rozciągał – Coś czuję, że coś się dzisiaj wydarzy – powiedział wstając z
murawy i podchodząc do przyjaciela.
-Niby co?
- A skąd mam
to wiedzieć?
- Nie obijać
się! – krzyknął trener – Dobierać się w drużyny i gramy!
Zawodnicy
wykonali posłusznie polecenie Roberto Di Matteo i zaczęli grać.
Oczywiście
Lucas nie wybrał drużyny w której znajdował się David, bo by się od razu pozabijali
przez wykręcanie sobie żartów pod nosem.
~*~
-
Przepraszam za spóźnienie, ale David zajął łazienkę na ponad godzinę …
myślałem, że rzucę się na niego z siekierą – zaczął osiemnastolatek, lekko
zdyszany.- Tutaj proszę, bilet na dzisiejszy mecz – dopowiedział i dał
dziewczynie wejściówkę. Zobaczył, że dziewczyna nie jest taka radosna jak
niecałe dwa dni temu. – Coś się stało? – spytał i założył kosmyk włosów za jej
ucho.
- Musimy
porozmawiać i to dość poważnie.
- No to może
wyjdziemy na dwór? Tam się przejdziemy
Dziewczyna
przytaknęła i udała się w stronę wyjścia z hotelu z lekko spuszczoną głową.
Usiedli na
odmalowanej niedawno ławce. Brunet usadowił się tuż obok niej i objął ją
ramieniem.
- Więc co
się stało? – spytał i delikatnie swoją dłonią i podniósł jej głowę, by
spojrzała w jego oczy.
- Lucas, nie
chcę cię oszukiwać. Pewnie to wszystko skończy się wraz z twoim wyjazdem na inne mecze... Ty będziesz
grał w innych miastach, ja tu wciąż będę i skończę szkołę przez Internet, a
potem… nie będzie żadnego potem – prychnęła ironicznie.
- Nie
skończy się to wszystko wraz z moim wyjazdem, obiecuję ci to. Chciałem z Tobą
właśnie o tym porozmawiać… Chcę wciąż mieć z Tobą kontakt… Chciałbym do ciebie
przyjeżdżać, albo chciałbym byś ty do
mnie przyjeżdżała. Niby to były dwa dni, ale ja coś zacząłem czuć…- popatrzał w
jej zaszklone oczy – To były póki co najlepsze dni w moim życiu. – musnął
delikatnie jej wargi.
- Lucas, ty
nic nie rozumiesz. Ja umieram … - powiedziała i pozwoliła sobie na łzy. –
Jestem chora… nieuleczalnie. Wiedz, że dla mnie to były również najlepsze dni w
moim życiu.
Chłopak nie
mógł uwierzyć w to co właśnie usłyszał. Ona umierała? Jak to możliwe? Dlaczego?
Nie pytał jej o nic. Chciał wiedzieć, ale czuł, że jej sprawiłoby to ogromny
smutek i ból
- To pozwól
mi zadowolić cię póki na to wszystko jest czas. Pozwól mi na spełnienie twoich
marzeń!
Dziewczyna
przytaknęła delikatnie głową. Wtuliła się w jego bluzę, a on mocno ją objął.
- Jedź ze
mną w dalszą trasę. Wykorzystajmy najpełniej ten czas – znów popatrzał na nią i
pocałował jej zgrabny nos.
_______
Ten odcinek zaliczę do tych chyba mniej udanych prawda?
Ona nie może umrzeć! Ale z drugiej strony jeżeli już nic nie da się zrobić to niech jedzie z nim i niech przeżyje te ostatnie chwile swojego życia najpiękniej jak się da. Tyle jej w sumie pozostało. Ten odcinek wcale zły nie jest :) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńJak to chora? : ( Oni zaczynają coś do siebie czuć, więc to być nie może!
OdpowiedzUsuńNiech spędzą ten czas razem, we dwójkę : )
Czekam na więcej !
nie wiem czemu ale moja uwage przykuł zgrabny nos :P Może się czepiam, bo ostatnio w sumie prawie wszedzie sie czehgos czepiam :P
OdpowiedzUsuńDobra co do tresci: dobrze ze mu powiedziała. I mam nadzieje, że zgodzi się teraz na wyjazd z nim i przeżyją swoje najwspanialsze chwile, a potem .... no mam nadzieje ze jakims cudem wyzdrowieje
Ja bym go zaliczyła do najsmutniejszych.. Ale dlaczego? :<
OdpowiedzUsuńNowość u mnie.
przesadzasz! moim zdaniem rozdział jest bardzo ciekawy. Natalie dobrze zrobiła, że powiedziała prawdę Lucasowi. przynajmniej teraz wiedzą, co ich czeka w przyszłości. muszą spędzić ze sobą jak najwięcej czasu. tylko wtedy Lucasowi będzie trudniej pożegnać na zawsze swoją ukochaną. czekam z niecierpliwością na kolejny!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam! :D
Białaczka?
OdpowiedzUsuńTego się nie spodziewałam.
Ale białaczkę da się uleczyć, noo ; <
Mam nadzieje, że obydwoje będą szczęśliwi.
Zapraszam na dwudziestkę do mnie + nominowałam cię do Liebster Awards.
Ryczę ;_;
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak się stało. Nieuleczalnie chora? Ale cieszy mnie postawa Lucasa. Walczy o nią, do końca jej dni i chce spędzić z nią resztę życia, co będzie chyba krótkie, bo w końcu ona umiera. Ale ja chamska :D
Nie wiem czemu ten rozdział Ci się nie podoba. Jak dla mnie najlepszy, z wszystkich na tym blogu. Pozostałe też były świetne, ale ten... Jakoś najbardziej go lubię. Pozdrawiam ;*
Nie wiem, dlaczego uważasz, że to słaby rozdział. Raczej smutny :c
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny.