- A więc
jesteś piłkarzem Chelsea Londyn, tak? – zagaiła Natalie.
Chłopak
przytaknął i uśmiechnął się. Lubił rozmawiać o piłce, którą kochał nad życie.
- Od
zeszłego roku byłem w juniorach… Zabrali mnie z FC Sao Paulo, z miasta w którym
się urodziłem – spojrzał na nią lekko uśmiechnięty.- Już przeszedłem w styczniu
do seniorów – wyszczerzył się - Teraz
przyjechaliśmy na tournée po Ameryce…A ty? Urodziłaś się tu?
- Nie –
zaśmiała się – Urodziłam się w Hiszpanii i tam spędziłam swoje dziecięce lata.
Potem tata zabrał się za budowanie i otwieranie hoteli… I tak jeżdżę z rodzicami po całym świecie… Nawet nie wiem
czy w jednym kraju spędziłam więcej niż półtora roku…
- A co ze
szkołą?
Szli nadal
przed siebie. Dziewczyna prowadziła go w stronę stadionu.
- Uczę się…
w sumie przez komputer. Moja Hiszpańska szkoła zgodziła się wysyłać mi
materiały i takie inne rzeczy przez maila… Więc wieczorami jak nie pracuję to
siedzę i się uczę. Jak mam jakieś ważniejsze egzaminy to wtedy latam do
Hiszpanii i tam zdaję. - wypuściła ze
świstem powietrze. – Jak skończę szkołę i będę już niezależna w pełni od
rodziców to przeprowadzę się do jednego kraju i miasta i będę studiować coś co
mnie interesuje – dodała pewnie.
On spojrzał
na nią z zaciekawieniem. Zaczęła go w pewien sposób intrygować jej osoba. Gdyby David nie spytał się wcześniej ile ma
lat, z pewnością by uznał, że Natalie jest starsza… Nie wyglądała na taką, lecz
miała na tyle poukładane w głowie, że pod tym względem zdecydowanie jest
starsza od niego.
- Ja jestem
Brazylijczykiem – powiedział Lucas i spojrzał na nią. Nie mógł się wręcz na nią
napatrzeć. Była naprawdę ładna… a on nie za wiele miał czasu na jej bliższe
poznanie.
- Tam mnie
jeszcze nie było! Ale bardzo bym chciała
tam pojechać i kiedyś to zrobię. – dodała dumnie dziewczyna i zaśmiała się
perliście.
Dalej
rozmawiali – praktycznie o wszystkim. Zdecydowanie można powiedzieć, że się
polubili i doskonale rozumieli. Chłopak czuł, że Natalie nie jest jakąś tam
zwykłą, pustą dziewczyną, która tylko czyha na jakiegoś bogatego chłopaka. Była
poukładana i jak na swój wiek bardzo dorosła, zaufał jej od samego początku
- To jest
nasz stadion – dodała z uśmiechem i rozłożyła ręce by chłopak mógł podziwiać
Yankee stadium.
- Wiem,
będziemy tu jutro grali wieczorem mecz- zaśmiał się, na co dziewczyna od razu
się z lekka zmieszała. Podszedł do niej i przytulił. Czemu?
- Ale miło,
że mi go pokazałaś. Jak będę grał w meczu, zdecydowanie pomyślę o dzisiejszym
spacerze – wyszczerzył się po czym zbliżył na niebezpieczną odległość do jej
twarzy. Czuła jego oddech na swoim czole, z racji, że był od niej wyższy.
Ona
podniosła głowę by spojrzeć w jego oczy i stało się. Pocałował ją. Ani on ani
ona nie pomyśleli żeby to przerwać.
- Chcesz
wejściówkę na jutrzejszy mecz? – spytał kiedy odsunął się od niej. – Mam jedną
wolną, bo moja siostra nie da rady przyjechać.
- Z miła
chęcią – dodała, przygryzając dolną wargę – Akurat jutro mam dzień wolny.
- To może
teraz pójdziemy coś zjeść? – zaproponował i złapał dziewczynę za rękę. Nie
protestowała, a wręcz posłała chłopakowi szeroki uśmiech i udali się w stronę
jakieś budki z niezdrowym jedzeniem.
~*~ ( w tym samym czasie)
Spacerowali
sobie wokół hotelu, co jakiś czas siadając na ławce i śmiejąc się w niebogłosy.
David
potrafił rozśmieszać wszystkich ludzi na
tej ziemi. Natomiast Marina była wyluzowaną dziewczyną, którą nie obchodziło
to, że jest już dorosłą osobą i zachowuje się czasem nieodpowiedzialnie.
Chciała brać od życia jak najwięcej by później nie pluć sobie w brodę, że tyle atrakcji ją ominęło.
- Masz jutro
wieczorem czas? – spytał, patrząc w jej roześmiane oczy. Ona przytaknęła i
uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- Mam bilet
na jutrzejszy mecz na zbyciu i tak pomyślałem sobie teraz, czy byś nie chciała…
- Pewnie że
bym chciała! Uwielbiam piłkę nożną – dodała pewnie. – Dziękuję! – uwiesiła mu
się na szyi.
Na twarz
chłopaka weszło zaskoczenie z takiej radości dziewczyny zmieszane z uśmiechem.
Cieszył się,
że komuś mógł sprawić przyjemność.
~*~
Kiedy weszli
do hotelu wciąż trzymając się za rękę, w holu spotkali Davida i Marinę, którzy
parzyli na Lucasa i Natalie zdziwieni.
Młodsi
puścili swoje ręce i lekko się zmieszali, co jakiś czas patrząc na siebie i
śmiejąc się pod nosem.
- Jutro po
treningu przyniosę Ci bilet – powiedział Lucas, pchając swojego przyjaciela w stronę windy, który nie
zdążył się pożegnać z Mariną. Posłał jej tylko przepraszające spojrzenie, na
które ona wybuchła śmiechem i przytaknęła głowa na znak zrozumienia.
Kiedy
piłkarze zniknęli w windzie, blondynka przeniosła wzrok na przyjaciółkę,
oczekując odpowiedzi na to co zobaczyła, gdy tylko weszli do hotelu.
- Co to
miało być? – spytała i się uśmiechnęła
- Nic –
odpowiedziała brunetka i się zaśmiała.
- Opowiadaj!
– usiadły w holu na skórzanej kanapie i Natalie opowiadała wszystko po kolei
-
Powiedziałaś mu o chorobie? – spytała Marina i spojrzała wyczekująco na
przyjaciółkę, która pokręciła głową
-Czemu?
- Bo po co?
Jutro mają mecz a za niecałe już dwa dni wyjeżdżają i nigdy go nie zobaczę.
~*~
- Ty szybki
jesteś – powiedział David jak tylko weszli do windy. – Żeby tak za rękę iść.
- Cicho, po
prostu mnie poniosło, a ona nie miała nic przeciwko. – tłumaczył się Lucas,
który chwilę później był klepany po ramieniu przez swojego kolegę.
- Już ja
wiem jak to się kończy… Będziesz utrzymywał z nią kontakt jak stąd wyjedziemy? –osiemnastolatek
pokiwał energicznie głową.
- Chciałbym
bardzo. Powiedziała, że bardzo by chciała pojechać do Brazylii, a ja mogę jej
to załatwić. Nie chcę by skończyło się wszystko tu i teraz.
- Nasz
młodzik się zakochał! – krzyknął David na całą windę, za co został skarcony
wzrokiem przez ‘ Młodego’
- Ty lepiej
opowiadaj jak ci poszło z Mariną!
- A bardzo
dobrze, bardzo dobrze – nie ukrywał radości. – Też wpadłem na pomysł by dać jej
bilet na mecz. I uprzedzając twoje pytanie, tak chcę być coś z tego było!
Oboje się
zaśmiali i wyszli z windy na piątym piętrze. Mieli pojedyncze pokoje, które
znajdowały się obok siebie. Najpierw poszli do pokoju Lucasa w którym
rozmawiali wciąż o swoich spotkaniach z dziewczynami, lecz nikt nie pomyślał,
że jedna ukrywa coś o czym praktycznie nie mieli prawa wiedzieć.
_____
akcja szybka, ale musiałam przyspieszyć, bo to w końcu krótki okres czasu <w opowiadaniu> jak i krótkie opowiadanie! :)
Całuję :*
świetny rozdział :> a było tak pięknie, a ty mi tu wyskakujesz z jakąś chorobą. Why? Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńLucas szybko działa :) Oby ta choroba to nie było nic poważnego, na pewno da radę przez to przebrnąć. Super rozdział
OdpowiedzUsuń:)
wow, wow - szybko ;D
OdpowiedzUsuńale mi się podoba :)
czekam na więcej !!
Zakochani *-*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że coś z tego wyjdzie i nie rozpadnie się przez jakieś tam choróbsko.
Ale moment moment, właśnie, dlaczego tam jest ta choroba ?!
No dziewczyno, no.
Pozdrawiam : >
Jeśli jeszcze nie czytałaś 4. to zapraszam :D
mi akurat nie przeszkadza przyśpieszenie akcji, ponieważ bardzo fajnie czyta się Twoje rozdziały. zaintrygował mnie moment o chorobie. ciekawe, jaki będzie miała wpływ na losy bohaterów. czekam na kolejny z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńczyta sie jak zwykle przyjemnie i lekko i aż cieszy się buzia, a Ty tutaj wyjeżdżasz z chorobą. No niezle.... Dodawaj szybko kolejny, bo zżera mnie ciekawość
OdpowiedzUsuńE tam, nie będzie źle, nie? :D Choroba to szczegół. naprawde malutki :D No nhic, odcinek świetny, czekam na nexta i pozdrawiam! :D
OdpowiedzUsuńZakochańce- jakie to obleśne xD
OdpowiedzUsuńNatalie... Bardzo jej kibicuję. Mam nadzieję, ze wyjedzie do Brazylii. Albo do Anglii. Z Lucasem.
Czekam na kolejny i pozdrawiam ;*
po pierwsze kocham imię głównej bohaterki bo ma angielski odmniennik imienia Natalia, czyli mojego. Za to wielki plus. Po drugie bardzi fajnie piszesz i wygląd twojego bloga powoduje, że jest tutaj przejżyście, a po trzecie przesłodki Lucas. Cóż trzy plusy, czyli proszę o informowanie o nowych wpisach,
OdpowiedzUsuń