- Jedź ze mną w dalszą trasę. Wykorzystajmy
najpełniej ten czas – znów popatrzał na nią i pocałował jej zgrabny nos.
Nie
powiedziała nic, tylko przytaknęła. Chciała tego, pragnęła spędzić pozostały
jej czas w towarzystwie kogoś kogo chyba kochała. Rodzice przestali się nią interesować kiedy
założyli pierwszy hotel…Przypomnieli sobie o niej jak przyszedł czas przeprowadzki. Tak było odkąd ojciec jest w branży hotelarskiej.
- Zgadzasz
się? – spytał i zobaczyła w jego oczach małe iskierki.
Ona znów się
nie odezwała tylko przytaknęła.
- Zobaczysz,
pojedziemy do Londynu, tam ze mną zamieszkasz. Potem pojedziemy do Brazylii, bo
mówiłaś, że tam cię jeszcze nie było. Potem pojedziemy do Hiszpanii, bo z kolei
mnie tam nie było na dłuższą chwilę.
- A
treningi? – spytała ze zaszklonymi oczami.
- Powiem
trenerowi w jakiej jestem sytuacji, na pewno zrozumie – pocałował ją w czoło i
dalej gładził jej ramie. Kiedy zobaczył na jej ciele gęsią skórkę, bez słowa
zdjął swoją klubową bluzę i okrył nią
Natalie. Ta tylko jeszcze mocniej wtuliła się w jego tors.
Nie była już
tą odpowiedzialną, silną, radosną dziewczyną, którą poznał na początku. Teraz
była słaba, mała, smutna i borykająca się z ogromnym problemem, rzec można że
życiowym.
Siedzieli
tak na ławeczce, aż do zachodu słońca, który podziwiali i przy którym znów się
pocałowali.
~*~
- Natalie,
twój ojciec dzwoni od kilku dobrych godzin – powiedziała Marina, wstając z
łóżka, słysząc jak jej przyjaciółka wchodzi do pokoju.
- Mówiłaś
mu, że mnie nie ma?
Dziewczyna
przytaknęła.
- Radzę ci
oddzwonić do niego, bo ostatnim razem już nie był miły.
Brunetka
przytaknęła i wzięła telefon do ręki i wybrała numer ojca.
- Gdzie ty się podziewasz, dziecko!?
Dzwoniłem z tysiąc razy!
- Cicho bądź, nie było mnie w pokoju.
Wyszłam sobie na miasto! – krzyknęła – Już nawet wyjść nigdzie nie mogę?!
- Nie krzycz na mnie gówniaro!
- Mów co chciałeś, nie mam za bardzo czasu –
ponagliła go.
Ten tylko wypuścił głośno powietrze i zaczął:
- Mówiłem ci, że otwieramy z mamą nowy
hotel.
- A ja powiedziałam, że nigdzie się stąd nie
ruszam z Wami. Jestem pełnoletnia i nie uśmiecha mi się ciągle jeździć za wami
po całym świecie. Dajcie mi
wreszcie skorzystać z życia tak jak ja
chcę.
- Tak myślałem, więc co chcesz robić?
- Chciałabym pojechać do Londynu – oznajmiła
dziewczyna na co usłyszała ponowne głośne wypuszczenie powietrza ojca, jak i
zobaczyła po minie przyjaciółki wielkie zdziwienie, które mówiło wielkie ‘’
CO?!’’
- Londyn powiadasz, dobrze. Mogę się na to
zgodzić, pod warunkiem, że będziesz dzwonić.
- Dobrze, będę. – powiedziała – Dziękuje
wam.
Rozłączyła się i usiadła na łóżko.
- Naprawdę
zaproponował ci, żebyś pojechała z nim? – Marina wciąż nie dowierzała w słowa
przyjaciółki, która cały czas przytakiwała na to pytanie.
-
Powiedziałaś mu o chorobie, a on ci zaproponował wyjazd?!
Brunetka
znów przytakiwała.
- Takiego
chłopaka to ze świecą szukać! – klasnęła w dłonie Marina i przytuliła się do
Natalie, która uśmiechała się delikatnie, wiedząc, że Lucas jest najwspanialszym
chłopakiem na jakiego mogła trafić.
~*~
- Wiesz, że
musisz porozmawiać z trenerem o niej? Nie wiadomo czy możemy ją zabrać – mówił
David, patrząc na osiemnastolatka, który obracał między palcami monetę.
- Słuchasz mnie w ogóle? – dwudziestopięciolatek
pomachał ręką przed oczami młodszego.
- Tak,
słucham cię i przestać mi machać tą ręką, bo mi zęby wybijesz – mruknął pod
nosem. Wciąż myślał o sytuacji jaką spotkała jego… no właśnie, kto? Dziewczyna?
Przyjaciółka?
-
Porozmawiam z nim po meczu – Lucas mruknął znów pod nosem.
Zbliżała się
godzina siedemnasta trzydzieści i zawodnicy zbierali się do wyjazdu na Yankee
Stadium, gdzie mieli rozegrać mecz towarzyski z Paris Saint-Germain.
- Wszyscy
są? – trener przeszedł się po autokarze
i zobaczył, że brakuje mu dwóch zawodników.- PIAZON I LUIZ – wydarł się.
- Jesteśmy –
odpowiedział im dwudziestopięciolatek z uśmiechem. Razem z Lucasem, szybko
oddychając zajęli swoje miejsca. Było
widać, że biegli. Spojrzeli na trenera. – Jesteśmy pół minuty przed czasem! -
Wtedy David pokazał zegarek, który dopiero teraz wskazywał siedemnastą
trzydzieści.
- Niech wam
będzie – odpowiedział trener i poszedł na przód autokaru.
- Wszystko
twoja wina! Zawsze mi się obrywa bardziej, a to przez ciebie się spóźniamy
- mruknął Piazon, wygodnie rozsiadając
się w autokarze.
- Nie moja
wina, że zawsze musisz chować mi korki!
___________
i tak oto zakończył się odcinek piąty, moje drogie :)
Zostały jeszcze 2 i epilog!
Chcecie mi w czymś doradzić? Po zakończeniu tego opowiadania, które mam zacząć publikować
a) O Lewandowskim
b) o Fabio Coentrao
Proszę, o załączenie odpowiedzi w komentarzu. Zapraszam też na swoje drugie opowiadanie- O Ramosie KLIK
I może zainteresuje Was kolejna wiadomość jaką jest opowiadanie, które piszę - o skokach tym razem :)
Pozdrawiam Was kochane : *
bardzo ciekawy rozdział. fajnie, że Natalia zgodziła się na podróż z Lucasem. będą mogli spędzić ze sobą dużo czasu. czekam z niecierpliwością na kolejny!
OdpowiedzUsuńNatalie dobrze zrobiła godząc się na ten wyjazd. Lucas to fajny chłopak, na pewno nie zrobi jej krzywdy. Czekam na następny. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że Natalie się zgodziła. Te ostatnie chwile spędzi przynajmniej szczęśliwa ;) A ta rozmowa z jej ojcem... omg, jaki brutal. Chory ludź, bez dwóch zdań.
OdpowiedzUsuńNO II, startuj z opowiadaniem o Lewandowskim :D
Nmg się też doczekać tego o skoczkach *-*
Czekam na nowy ;*
O, no to będzie ciekawie, skoro juz sie Pani nasza zgodziła :D jaki ojciec, lol! -.- No ale kit. Czekam na exta i pozdrawiam! :D
OdpowiedzUsuńNo, no. Ciekawie, ciekawie ;3
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta. Co do Twojego pytania, to jestem całkowicie za Fabio :)
Mam nadzieję, że wszystko dobrze się ułoży i jednak N. nie umrze, choć marne są na to szanse. Fajnie, że spędzą trochę czasu razem. Dobrze im to zrobi. Pozdrawiam i życzę wesołych świat.
OdpowiedzUsuńWszystko w tym opowiadaniu dzieję się bardzo szybko. Jak pomyśle, że już nie długo koniec to smutno mi się robi. Lucas wydaję się cudownym chłopakiem i bardzo dojrzałym. Szkoda mi dziewczyny, wierzę, że stanie się jakiś cud i będzie normalnie żyła.
OdpowiedzUsuń